Music

piątek, 16 października 2015

Rozdział 4

Podnoszę wzrok. Moim oczom ukazuje się chłopak, prawdopodobnie w moim wieku. Ma kruczoczarne włosy i niesamowicie błękitne oczy. Nigdy nie widziałem takiego koloru. Ma również wydatne kości policzkowe. Zawsze zazdrościłem osobom które je mają.
Wstaję i zdaję sobie sprawę z tego, że jest nieco wyższy ode mnie.
-Skąd znasz moje nazwisko..?-pytam lekko zdezorientowany. Na pewno się nie znamy. Zapamiętałbym.
-Odkąd się tu pojawiłem, usłyszałem je chyba z 10 razy. Nawet mi się śniłeś.Dlatego wiedziałem że Smith to ty.-mówi poważnie a ja patrzę na niego jak na idiotę -Jest w tobie coś niesamowitego. Coś, o czym nikt nie miał pojęcia. Coś, o czym nikt nie słyszał i nie widział. Aż do teraz.
Otwieram usta żeby coś powiedzieć, ale przerywa mi głos Chris'a:
-David, chodź tu, szybko..
Spoglądam na chłopaka i ruszam za głosem Chris'a. Idzie za mną.
Wchodzę do pomieszczenia i nieruchomieję.
Na ścianie naprzeciw widzę mnóstwo różnych kluczy zawieszonych na gwoździach.
Otwieram usta ze zdziwienia. Chris odwraca się w naszą stronę i patrzy pytająco na chłopaka stojącego obok mnie.
-Ym..ja..nie przedstawiłem się -odzywa się -Mam na imię Jacob, ale wszyscy mówią mi Jake.
Nagle przy nas pojawia się Kath i podaje Jake'owi zegarek z uśmiechem. Również zerka na ścianę pełną kluczy.
-Czemu tak stoicie? Nie mamy czasu...!David..? -szturcha mnie.
To wyrwało mnie z zamyślenia.
-Ym..przepraszam..czasem tak mam że na przykład jak mówię, to zatnę się w połowie zdania no i... -drapię się po karku.
-Nie szkodzi..
-Bierzcie wszystkie klucze, szybko..!-rozkazuję.
-Gdzie masz zamiar dać tyle kluczy?-pyta Chris.
Bez wahania zdejmuję koszulkę.
-Dajcie je tu. Szybko, nie mamy czasu...-chwytam za dwie strony koszulki i lekko ją naprężam. Cała trójka zaczyna zdejmować klucze z gwoździ i wrzucać je do mojej koszulki. Robi się coraz cięższa. Naprężam mięśnie. Kątem oka zauważam że Kath zerka na mój tors. Po mojej twarzy przemyka cień uśmiechu.
Gdy wszystkie klucze znajdują się w moim
 T-shircie, mówię do Kath:
-Idź otworzyć pokój. Ten gdzie narysowałem "X".
Kiwa głową i wybiega z pokoju. Biorę wszystkie klucze i też wybiegam z pokoju. Chris i Jake podążają za mną. Wchodzę do pomieszczenia i kładę je na ziemi.
-Widzicie te szafki?-pytam patrząc na ścianę. Wymieniam z nimi spojrzenia i widzę błysk w ich oczach. Białe otoczki.
-Musimy znaleźć klucze do swoich szafek. -pochylam się i biorę do ręki kilka kluczy. Zaczynam wkładać je po kolei do szafki. Żaden nie pasuje. Podaję je Jake'owi i biorę następną garść. Jacob także wkłada klucze do zamka. Nie pasują. Podaje je Chrisowi. I te czynności się powtarzają. Obok Kath
rośnie góra kluczy, nie pasujących do żadnego zamka.
Jake jako pierwszy odnajduje klucz do swojej szafki. Przekręca go i otwiera ją. W środku znajduje skórzany kombinezon, pas z bronią i glany do połowy ud. Idzie w kąt pokoju i zaczyna się przebierać. Wracam do szukania klucza. Po jakiś 20 minutach wszyscy odnajdujemy swoje klucze. Wyjmujemy rzeczy z szafek i zaczynamy się przebierać. Kath stoi lekko skrępowana.
Spoglądam na nią naciągając kombinezon na ciało.
-Przebieraj się...nie mamy czasu na to żeby na ciebie patrzeć.
Kiwa głową i odwraca się.
Zauważam że kombinezon jest bardzo dopasowany do ciała. Jakby był szyty na mnie. Może tak było. Zakładam glany i zaczynam je zawiązywać. Trochę to trwa. Gdy już je zawiązuję, wstaję i zapinam pas. Patrzę na Katherine. Kończy zakładać kombinezon. Odwraca się w moją stronę. Czarny materiał przylega do jej ciała, uwydatniając biodra, uda, pośladki i biust. Zamiast glanów, ma czarne sięgające do kolan kozaki.
-Bardzo seksownie...-odzywa się Christopher. Kath oblewa się rumieńcem. Odwracam wzrok i patrzę na zegarek.
-Jest 12:35. Zostały nam 23 godziny i 25 minut. Chris, widziałeś jakieś drzwi?
Odrywa wzrok od Kath i patrzy na mnie.
-Widziałem... Zaprowadzę was.
Wychodzi z pomieszczenia. Bez zastanowienia podchodzi do jakiś drzwi i je otwiera. Wchodzimy do środka. Faktycznie, znajdują się tam kolejne drzwi.
-Skąd wiedziałeś że to właściwe drzwi?-pytam zdziwiony.
-No wiesz..dobrze orientuję się w terenie...i mam dobrą pamięć, jeśli chodzi o miejsca.
Kiwam głową a Chris naciska klamkę. Nie otwierają się. Nie dziwi mnie to. Tutaj wszystko jest zamknięte na cztery spusty i to dla zmyłki.
Chris nie odpuszcza i napiera na drzwi,próbując je otworzyć. Podchodzę do niego i mówię:
-Mogę spróbować..?
Wzdycha i odsuwa się. Naciskam na klamkę i również napieram na drzwi, ale nie za mocno.
Nie otwierają się. Wręcz wypadają z zawiasów. Odskakuję od nich gdy uderzają o podłogę. Odwracam się w stronę reszty. Chris i Kath patrzą na mnie z otwartymi ustami. Jedynie Jacob patrzy na mnie z lekkim uśmiechem.
-A nie mówiłem?- odzywa się.
Wszyscy na niego spoglądamy.
-Że jest wyjątkowy.-dodaje i przewraca oczami.
Przez chwilę na niego patrzę, po czym się odwracam i przechodzę przez próg. Idę przed siebie, wąskim korytarzem. Reszta idzie za mną. Mam wrażenie, że korytarz robi się coraz węższy. Przez ramię zerkam na Kath. Wymieniamy spojrzenia. Mam wrażenie, że tan korytarz nie ma końca. To przez to, że wszystkie ściany są pomalowane na ten sam odcień szarości.
Jednak mi się nie wydaje. Faktycznie jest coraz węższy. Nagle przed sobą widzę drabinę. Podbiegam do niej i zaczynam po niej wchodzić. Za mną idzie Jacob, Chris a na końcu Kath. Będąc na górze , moim oczom ukazuje się duża sala, oświetlona kilkoma lampami o słabym świetle, więc pomieszczenie wygląda dosyć mrocznie. Wyciągam rękę do Jake'a, pomagając mu wejść na górę. Tak samo Christopherowi i Katherine. Trzymam jej dłoń i pomagam jej wejść, a ona mocno ściska moją rękę jakby bała się, że ją puszczę. Gdy staje na równe nogi, nie zdąża złapać równowagi i wpada na mnie. Pod jej ciężarem również się potykam i lądujemy na ziemi. Kath leży praktycznie na mnie. W jej oczach błyszczą otoczki. Jej twarz jest praktycznie kilka centymetrów od mojej. Przez minutę po prostu tak leżymy i patrzymy na siebie w milczeniu. Dziewczyna zamyka oczy , z lekko rozchylonymi ustami. Lekko unoszę głowę, ale przypominam sobie że nie jesteśmy sami. David, co ty odwalasz? Nawet jej nie znasz. Po krótkiej chwili otwiera oczy i  odzywa się:
-Ja...przepraszam..-mówi i podnosi się.
Przez kilka sekund leżę na podłodze i również wstaję. Czuję na sobie wzrok Chrisa. Ma minę, jakby chciał mnie zabić. Odwraca wzrok i rozgląda się po pomieszczeniu.
-Byłem tu.-odzywa się Chris-Pamiętam to miejsca.
-Kiedy? Coś jeszcze pamiętasz?-patrzę na niego wyczekująco.
Kręci głową. Wzdycham z rezygnacją.
-Rozejrzyjcie się..jeśli zaważycie to mówcie.-dodaje Chris.
Lekko unoszę brwi. Ma zamiar się rządzić, tak? Powstrzymuję się od złośliwego komentarza i zaczynam rozglądać się po pomieszczeniu. Od razu zauważam kamery i głośniki. Nie mówię im tego bo to w sumie nie aż tak istotne.
Nagle czuję mocny ból w przedramieniu. Syczę i łapię się za rękę. Podciągam rękaw kombinezonu i widzę pulsujące, lekko wypukłe miejsce na mojej skórze. Podnoszę wzrok i patrzę na wszystkich.
-Znalazłem coś na mojej ręce..-odzywam się i znów zerkam na przedramię.
Podchodzą do mnie i Jake łapie mnie za nadgarstek, przyglądając się pulsującemu miejscu.
-Mogę dotknąć?-pyta.
Kiwam głową.
Dotyka go a ja mu się przyglądam.
-Chip.-stwierdza.
-Skąd to wiesz?
-A co innego miałbyś pod skórą?
Nie odpowiadam na pytanie.
-A co ja jestem, pies..?
Prycha i puszcza moją rękę.
-Nic nie mogę z tym zrobić. Będę prawnikiem a nie lekarzem.  Chociaż nie...teraz wszyscy tu zginiemy, a co gorsza, wyrzucą mnie ze studiów.
Wszyscy patrzymy na niego.
-No co?
-Nic.-odpowiadamy chórem.
Nagle widzę jak fragment jednej ze ścian się rozsuwa, ukazując ogromny ekran. Wszyscy odwracamy się w jego stronę a on się włącza. Przez chwilę nic się nie dzieje. Po kilku minutach ekran dzieli się na cztery części. W każdej z nich znajdują się dwie osoby. Kobieta i mężczyzna. W tym moi rodzice.

1 komentarz:

  1. RODZICE
    O co chodzi?
    Ja ce dalej!
    Ja się tak nie bawie.
    Jest parę błędów ale to tam..
    Do nn ♥

    OdpowiedzUsuń