Music
poniedziałek, 12 października 2015
Rozdział 3
Stoję jak sparaliżowany, wpatrując się w otaczające nas rzędy drzwi. To miejsce coraz bardziej mnie przeraża.
Wreszcie ruszam się z miejsca i robię kilka kroków do przodu. Katherine nadal się nie ruszyła.
-Nigdy stąd nie wyjdziemy.-odzywam się.
-Mówiłam..-wykrztusza.
-Musimy pomóc reszcie.
-David..wiesz co ty mówisz..?
Odwracam się w jej stronę.
-Chcesz ich zostawić?
-Ratując innych, możesz narazić siebie. Już wystarczająco się naraziłeś,ratując mnie.
Patrzę jej w oczy.
-Miałem cię tam zostawić, tak?
Jej usta drżą.
-A czemu nie..?
-Bo taki nie jestem.-odwracam się na pięcie i otwieram pierwsze drzwi.
* * *
Po przejrzeniu około połowy, postanawiam odpocząć. Większość drzwi okazała się zamknięta. Siadam w ostatnim pokoju, który otworzyłem.
Kath opiera się o framugę drzwi. Podnoszę wzrok i patrzę na nią.
-David..przepraszam za to co ci powiedziałam...
Lekko się uśmiecham.
-Nie szkodzi. Masz rację.
-Nie..nie mam racji. Ty masz rację.
-Nie Kath..Nie mog...-nie dokańczam bo mi przerywa.
-Chodź. -wyciąga rękę w moją stronę.
Po chwili wahania chwytam ją i podnoszę się.
Zabrała rękę z mojej dłoni, rumieniąc się. Odwracam wzrok.
-Masz jakiś mazak?-pytam nagle.
Zaczyna przeszukiwać kieszenie. Po chwili wyjmuje z jednej czarny pisak.
-Mogłabyś jakoś zaznaczyć te drzwi które otworzyłem?
-Jasne.-odpowiada.
-I potem je zamknij.-dodaję.
Kiwa głową i wychodzi z pomieszczenia.
Rozglądam się po nim. Mam wrażenie że ten jest jakiś inny. Czuję że coś jest nie tak. Albo po prostu mi się wydaje.. Opieram głowę o ścianę i zamykam oczy. Siedzę tak przez dłuższą chwilę.
Ciszę przerywa głos Katherine:
-David..?-mówi niepewnie.
-Hm..?-nie otwieram oczu.
-Wszystko w porządku..?
-Tak. Po prostu...muszę chwilę odpocząć.
Słyszę jak siada obok mnie. Czuję na sobie jej wzrok.
Po minucie otwieram je. Wstaję i patrzę na ścianę o którą się opierałem. Widzę w niej 4 szafki. Podpisane od lewej strony:
Smith
McClain
Leeb
Lanter
Wpatruję się w tabliczki. Kath patrzy na mnie.
-David..wszystko okay..?-pyta i podąża za moim wzrokiem - Tu nic nie ma..
-Jest. Tylko ty tego nie widzisz...-odpowiadam dotykając tabliczki ze swoim nazwiskiem.
Próbuję otworzyć szafkę. Oczywiście jest zamknięta. Mogłem się tego spodziewać.
Zabieram jej pisak z ręki.
-Chodź.-mówię i wychodzę z pomieszczenia.
Jeszcze raz zerka na ścianę i podąża za mną.
Zamykam drzwi i rysuję na nich duży "X".
Dziewczyna obserwuje moje ruchy.
-Powiesz mi, co tam zobaczyłeś..?
-Dowiesz się w swoim czasie...-odpowiadam i podchodzę do następnych drzwi.
Wzdycha.
Biorę zamach i kopię w drzwi. Otwierają się z hukiem.
Wchodzę do środka. Jest pusty.
Tak jak kilka kolejnych. Podchodzę do ostatnich drzwi w trzecim rzędzie. Już zamierzam je otworzyć, ale słyszę stukanie w drzwi.
-Jest tu kto..?-słyszę głos jakiegoś chłopaka.
Spoglądam na Katherine.
-Odsuń się od drzwi..-mówię.
Czekam chwilę i pytam:
-Odsunąłeś się?
-Tak..-odpowiada a ja mocno kopię w drzwi. Otwierają się z hukiem.
Naprzeciwko siebie widzę chłopaka opartego o ścianę. Jest brunetem o ciemnych oczach, ma wąską twarz, ładny kształt ust, podobny do moich... Jest może o rok młodszy ode mnie.
Patrzy na mnie, a po chwili przenosi wzrok na Kath, stojącą za mną i patrzącą mi przez ramię.
-Jestem David.-odzywam się-A to Katherine.-wskazuję na dziewczynę.
Chłopak znowu patrzy na mnie.
-Chris..-odpowiada-Jak mnie znaleźliście...?
Opieram się o framugę drzwi.
-Przypadkiem.
Kiwa głową.
-Ilu nas jest..?
-Czwórka.-wtrąca Kath- Brakuje jeszcze jednej osoby.
-Wiesz po co tu jesteśmy?-wypytuję.
Kręci głową.
-Nie... Ale raczej zastanowiłbym się czym jesteśmy...
Kiwam głową.
-Dzięki za pomoc..już zaczynałem dostawać klaustrofobii..-dodaje i wychodzi z pomieszczenia. Rozgląda się.
-A myślałem że już nic mnie nie zdziwi...-mamrocze brunet.
-Ta, ja też.-mówię.
Nie odpowiada.
-Czy tylko ja nie umiałem znaleźć tego cholernego klucza?-pyta nagle.
-Chyba tak. Ale skoro udało ci się zobaczyć drzwi, to klucz też powinieneś.-odpowiadam podchodząc do kolejnych drzwi.
-Nie wszyscy są tacy świetni jak ty.-słyszę sarkazm w jego głosie.
Biorę głęboki wdech i odwracam się w jego stronę. Mierzę go wzrokiem,po czym obracam się na pięcie i naciskam klamkę. O dziwo, drzwi są otwarte. Otwieram je na całą szerokość. Przechodzę przez próg. Zauważam kamery i głośniki. Naprzeciw drzwi znajduje się ładnie ozdobione lustro. Prócz niego, nie ma tam nic więcej. Podchodzę do lustra a nagle żarówka przestaje świecić. Rozglądam się. Coraz bardziej mi się tu nie podoba. Nie będę sobie wmawiać, że to tylko zbieg okoliczności, który nic nie znaczy. Bo tu nic nie jest zbiegiem okoliczności.
-Kath..?-mówię, a echo rozchodzi się po pomieszczeniu.
Zamykam oczy i wsłuchuję się w kroki.
-Wszystko okay, David..?-pyta miękko.
-Tak, wszystko w porządku...-odpowiadam nadal nie otwierając oczu.
Słyszę kolejne kroki. To pewnie Christopher.
Podnoszę wzrok i patrzę w swoje odbicie. Zamieram. W sumie widzę tylko jedną rzecz...srebrne otoczki wokół moich źrenic.
Chris i Katherine wpatrują się we mnie z osłupieniem. Spoglądam na nich a Kath robi krok do tyłu.
Wokół jej źrenic też zauważam takie otoczki, ale koloru białego. Nie błyszczą się tak jak moje.
-Ty też je masz...-szepczę.
Dziewczyna podchodzi do lustra i patrzy w swoje odbicie z rozchylonymi wargami. Przenoszę wzrok na Chrisa.
-Zamknij oczy..-mówię do niego. Tak też robi. Po dłuższej chwili otwiera je i widzę otoczki tego samego koloru co Kath. Brunetka też na niego popatrzyła.
-Nie zauważyłeś tego wcześniej...?-pyta mnie, nie spuszczając wzroku z Chrisa.
-Nie..-odpowiadam.
Jeszcze raz spoglądam w lustro. Otoczki zniknęły. Wychodzę z pokoju a oni za mną.
-Dasz mi pisak..?-mówię do Kath, zamykając za nią drzwi. Podaje mi marker a ja robię na drzwiach kreskę.
Nagle słyszymy głos dobiegający z głośników:
-Panie Smith, Lanter, McClain i panno Leeb. Mają państwo 24 godziny żeby znaleźć wyjście z tego budynku. Drzwi do wyjścia zostaną szeroko otwarte. Druga taka okazja prędko się nie powtórzy. Powodzenia.
Głos milknie a fragment ściany się rozsuwa, ukazując 4 nowoczesne zegarki. Podchodzę do ściany i zabieram jeden z nich. Zakładam go na rękę. Kath i Chris robią to samo.
-24 godziny to mało czasu..-mówię-Jeśli chcemy stąd wyjść to musimy się pospieszyć. Ja będę otwierał pokoje, Kath będziesz zaznaczać drzwi, a Chris, brać najpotrzebniejsze przedmioty jakie znajdziemy w pokojach. Szybko..!
Podbiegam do pierwszych drzwi i je otwieram. Otwarcie ponad 20 drzwi to kwestia 4-6 minut. Nie potrafię otworzyć tylko jednych. Bezskutecznie próbuję je otworzyć.
-Chris..?! Masz coś..?!-wołam.
-Kilka rzeczy..później wam pokażę...!-odkrzykuje.
Ponownie z całej siły sięgnę za klamkę. Nagle drzwi się otwierają a ja upadam. Podnoszę się na łokciach i słyszę męski głos:
-Smith.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to grubo.. :D
OdpowiedzUsuńZa szybko trochę lecisz z akcją, dodaj jeszcze jakieś emocje między nimi ;)
Są malutkie błędy ale to tam.. :D
Całokształ ładnie się składa, wiadomo o co chodzi. Blog jest przejrzysty.
Podoba mi się :D
Do nn kochanie,
Twoja Aya ♥