Music
poniedziałek, 23 listopada 2015
Rozdział 8
Wpatruję się w napisane na kartce słowo. Wszyscy do mnie podchodzą i również zerkają na kartkę. Jest na niej wypisane słowo: "Krew". Wszyscy patrzymy po sobie.
Podnoszę wzrok i od razu rzucają mi się w oczy szeroko otwarte drzwi. Puszczam się biegiem w ich kierunku. Przechodzę przez drzwi i zauważam ślad ręki na ścianie. Ślad ręki we krwi. Nie czekam na resztę i biegnę korytarzem w prawo. Rozglądam się po ścianach, szukając wzrokiem kolejnych śladów. Niestety -albo i stety- nie widzę kolejnych. Nadal biegnę korytarzem, nie oglądając się za siebie. Zwalniam tempo, widząc kolejne drzwi. Były dosyć masywne i metalowe. Sięgam do klamki i mocno za nią ciągnę. Nic. Przyglądam im się, a potem rozglądam po korytarzu, szukając kolejnych drzwi. Patrzenie "inaczej" przychodzi mi z coraz łatwiej. Niestety nie zauważam żadnych innych drzwi. Są tylko te metalowe. Ponownie do nich podchodzę i ciągnę za klamkę. Nie ustępują. Odchodzę od nich zrezygnowany i zauważam Kath, idącą w moim kierunku. Odwracam się w jej stronę. Zaczyna biec.
-Kath..? Wszystko okay..?
Nie odpowiada tylko wpada mi w ramiona, a nasze usta stykają się.
poniedziałek, 16 listopada 2015
Rozdział 7
Rozglądam się po pomieszczeniu. Pokój jest mały, ale udaje nam się wszystkim tutaj zmieścić. Jest taki sam jak wszystkie, tylko że jest jedna różnica. Mianowicie, są trzy pary drzwi. Sięgam do klamki pierwszej z drzwi. Otwierają się bez problemu. Moim oczom ukazuje się...no właśnie nic. Ściana. Więc drzwi są tylko atrapą. Dylan otwiera kolejne i widzi to samo co ja. Natomiast Vanessa otwiera ostatnie drzwi a za nimi jest szeroki korytarz. Ruszamy nim. Jest tak szeroki, że wszyscy możemy iść obok siebie. Jest dosyć słabe oświetlenie więc nie widzę tak dokładnie. Nikt się nie odzywa, słychać tylko dźwięk naszych ciężkich butów, które uderzają o podłogę w równym rytmie.
Kątem oka zauważam że Kath na mnie zerka.
Udaję, że tego nie zauważyłem i spoglądam na zegarek. Zostały 22 godziny. Spoglądam w prawo i widzę...mojego brata? Jest w ciemnym pomieszczeniu bez drzwi. Pokój oświetla tylko lampka na stoliku. Siedzi przy stole i pisze coś na kartce. Zaczynam biec w jego stronę. Już miałem przejść przez próg, ale uderzam całym ciałem w szybę. Josh nie reaguje, jakby w ogóle tego nie usłyszał. Zaczynam uderzać pięściami w szybę.
-Josh..!
Nie reaguje. Nadal siedzi pochylony, zapisując coś na kartce.
-Josh! Słyszysz mnie..?!-kopię w szkło. Ale nie daje do żadnego efektu. Szyba nadal jest nienaruszona. Ktoś do mnie podchodzi i kładzie mi rękę na ramieniu. Odwracam się i widzę Dylana.
-On cię nie usłyszy.-mówi spokojnie.
Przenoszę wzrok na brata. Nie odpowiadam.
-Zachowuje się jak zahipnotyzowany..
-Być może jest.
W tym momencie Josh przerywa pisanie. Siedzi w bezruchu, lekko unosząc rękę nad kartką. Obserwuję go. Reszta do nas podchodzi i też wpatruje się w mojego brata. Nagle Josh odkłada długopis i gasi lampkę. W pokoju jest ciemno, więc już go nie widzę. Odsuwam się od szyby, jakbym się bał, że Josh nagle zbije szybę i nas pomorduje. Mimo to, nadal wpatruję się w ciemność.
-Chodź..-mówi niepewnie Kath i lekko łapie mnie za nadgarstek.
Podnoszę wzrok i spoglądam na nią. Lekko kiwam głową. Nieśmiało się uśmiecha. Jest piękna. Odwracam się i odchodzę od szyby. Omijam resztę i ruszam korytarzem.
-David..słyszę głos Katherine. Zatrzymuję i odwracam się.
W pomieszczeniu w który jest -albo był- Josh widać ogień. Szybkim krokiem podchodzę do szyby. Zauważam że płonie kartka. Ta, na której coś pisał. Być może, to było bardzo istotne
a teraz przepadło... Ale co, jeśli Josh nadal tam jest?
Kładę dłoń na szybie i zamykam oczy. Czuję na sobie wzrok reszty. Czuję jak szkło zaczyna topić się pod moim dotykiem. Zdziwiony, otwieram oczy. Faktycznie szkło się topi. Zabieram rękę i przechodzę przez dziurę którą jakimś cudem wypaliłem. Kaszlę, czując dym w płucach. Sięgam po kartkę i zaczynam gasić te fragmenty które płoną. Na kartce zachowało się tyko jedno słowo.
niedziela, 8 listopada 2015
Rozdział 6
-Ej, koleś, wyluzuj..-mówi ciemnooki brunet.
Zabieram nóż z jego szyi. Mierzę go wzrokiem a po chwili patrzę mu przez ramię. Zaważam trzy dziewczyny. Wszystkie to brunetki.
-Co wy tu robicie..?-pyta Chris.
-O to samo możemy zapytać was.-wtrąca dosyć wysoka brunetka. Wygląda na australijkę.
-Myśleliśmy że jesteśmy tu sami..-mówię.
-My też.-odpowiada brunet.
-Im więcej, tym lepiej.-stwierdza Jake.
-Dokładnie.-odpowiada ta prawdopodobnie australijka. Lekko się do niego uśmiecha.
Przez chwilę wszyscy patrzymy na siebie w milczeniu. Zauważam że oni też mają kombinezony.
-Znaleźliście coś..?-pytam-Prócz pustych pokoi..
-W sumie chyba nic, czego wy byście nie znaleźli.-mówi brunet-A poza tym..jestem Dylan.
Przedstawiam siebie i resztę. Dylan także przedstawia mi trójkę dziewczyn. Australijka to Nicole, dziewczyna o niemal czarnych włosach i pełnych ustach to Vanessa a najmłodsza z nich -Juliet.
-Nie znaleźliście kogoś jeszcze..?-pytam z nadzieją.
-Jakbyśmy znaleźli to by przecież był z nami.
Spuszczam wzrok i kiwam głową. Skoro nie ma go tutaj, to gdzie jest?
-Nie ominęliście jakiegoś korytarza?-odzywa się Kath.
Jedna z brunetek - ta o prawie czarnych włosach- otwiera usta żeby odpowiedzieć, ale przerywa jej głos w głośnikach:
- Teraz jest was ósemka. Musicie zjednoczyć siły, żeby się stąd wydostać. O ile wam się to w ogóle uda. Do wyjścia zostały wam 22 godziny i 18 minut. Inaczej będziecie musieli działać na własną rękę.
Nastaje niepokojąca cisza. Po kilku minutach ktoś znowu się odzywa:
- Ale pamiętajcie: Przeżyć może tylko jeden z was. Powodzenia.
Nic więcej nie słyszymy. Ten głos wydaje mi się znajomy. Ale nie mogę go z nikim skojarzyć. Przez chwilę po prostu stoję i gapię się w swoje buty a reszta zaczyna rozglądać się po korytarzu. Nie raz słyszałem podobny głos... Wzdycham zrezygnowany i podnoszę wzrok. Napotykam na sobie nieśmiałe spojrzenie Kath. Lekko się do niej uśmiecham.
-Macie coś..?-pyta Jacob.
Odpowiadają przecząco. Podchodzę do nich.
-Gdzieś musi być wyjście. U nas nic nie ma. U was raczej też. -odpowiada Dylan.
-Dlaczego mówisz jakbyśmy byli podzieleni na jakieś sektory?-pytam.
-Strefy.-poprawia mnie- Strefa pierwsza i druga.
-Skąd tyle wiesz..?
-Jestem tu dłużej niż ty.
-Ja pojawiłam się tu jako pierwsza.-powiedziała Nicole, ta Australijka.
Zauważam że w ogóle nie odezwała się Juliet, najmłodsza z nich. Przyglądam jej się z zaciekawieniem. Wyczuwa na sobie mój wzrok i podnosi głowę. Natomiast ja patrzę na Dylana.
-Znalazłem.-odzywa się Jake który przez całą rozmowę milczał i szukał drzwi.
Podchodzę do niego, tak samo jak reszta.
Po długim wpatrywaniu się w pustą ścianę, w końcu zaczynam zauważać drzwi. Dylan do nich podchodzi i otwiera je lekkim popchnięciem. Obserwuję go a on się uśmiecha. Chyba jednak jest ktoś lepszy ode mnie. I chyba się za takiego uważa. Wywracam oczami. Wszyscy kolejno wchodzą do pomieszczenia, ja jako ostatni. Nagle drzwi się za mną zatrzaskują.
Zabieram nóż z jego szyi. Mierzę go wzrokiem a po chwili patrzę mu przez ramię. Zaważam trzy dziewczyny. Wszystkie to brunetki.
-Co wy tu robicie..?-pyta Chris.
-O to samo możemy zapytać was.-wtrąca dosyć wysoka brunetka. Wygląda na australijkę.
-Myśleliśmy że jesteśmy tu sami..-mówię.
-My też.-odpowiada brunet.
-Im więcej, tym lepiej.-stwierdza Jake.
-Dokładnie.-odpowiada ta prawdopodobnie australijka. Lekko się do niego uśmiecha.
Przez chwilę wszyscy patrzymy na siebie w milczeniu. Zauważam że oni też mają kombinezony.
-Znaleźliście coś..?-pytam-Prócz pustych pokoi..
-W sumie chyba nic, czego wy byście nie znaleźli.-mówi brunet-A poza tym..jestem Dylan.
Przedstawiam siebie i resztę. Dylan także przedstawia mi trójkę dziewczyn. Australijka to Nicole, dziewczyna o niemal czarnych włosach i pełnych ustach to Vanessa a najmłodsza z nich -Juliet.
-Nie znaleźliście kogoś jeszcze..?-pytam z nadzieją.
-Jakbyśmy znaleźli to by przecież był z nami.
Spuszczam wzrok i kiwam głową. Skoro nie ma go tutaj, to gdzie jest?
-Nie ominęliście jakiegoś korytarza?-odzywa się Kath.
Jedna z brunetek - ta o prawie czarnych włosach- otwiera usta żeby odpowiedzieć, ale przerywa jej głos w głośnikach:
- Teraz jest was ósemka. Musicie zjednoczyć siły, żeby się stąd wydostać. O ile wam się to w ogóle uda. Do wyjścia zostały wam 22 godziny i 18 minut. Inaczej będziecie musieli działać na własną rękę.
Nastaje niepokojąca cisza. Po kilku minutach ktoś znowu się odzywa:
- Ale pamiętajcie: Przeżyć może tylko jeden z was. Powodzenia.
Nic więcej nie słyszymy. Ten głos wydaje mi się znajomy. Ale nie mogę go z nikim skojarzyć. Przez chwilę po prostu stoję i gapię się w swoje buty a reszta zaczyna rozglądać się po korytarzu. Nie raz słyszałem podobny głos... Wzdycham zrezygnowany i podnoszę wzrok. Napotykam na sobie nieśmiałe spojrzenie Kath. Lekko się do niej uśmiecham.
-Macie coś..?-pyta Jacob.
Odpowiadają przecząco. Podchodzę do nich.
-Gdzieś musi być wyjście. U nas nic nie ma. U was raczej też. -odpowiada Dylan.
-Dlaczego mówisz jakbyśmy byli podzieleni na jakieś sektory?-pytam.
-Strefy.-poprawia mnie- Strefa pierwsza i druga.
-Skąd tyle wiesz..?
-Jestem tu dłużej niż ty.
-Ja pojawiłam się tu jako pierwsza.-powiedziała Nicole, ta Australijka.
Zauważam że w ogóle nie odezwała się Juliet, najmłodsza z nich. Przyglądam jej się z zaciekawieniem. Wyczuwa na sobie mój wzrok i podnosi głowę. Natomiast ja patrzę na Dylana.
-Znalazłem.-odzywa się Jake który przez całą rozmowę milczał i szukał drzwi.
Podchodzę do niego, tak samo jak reszta.
Po długim wpatrywaniu się w pustą ścianę, w końcu zaczynam zauważać drzwi. Dylan do nich podchodzi i otwiera je lekkim popchnięciem. Obserwuję go a on się uśmiecha. Chyba jednak jest ktoś lepszy ode mnie. I chyba się za takiego uważa. Wywracam oczami. Wszyscy kolejno wchodzą do pomieszczenia, ja jako ostatni. Nagle drzwi się za mną zatrzaskują.
Subskrybuj:
Posty (Atom)