Music

poniedziałek, 16 listopada 2015

Rozdział 7


Rozglądam się po pomieszczeniu. Pokój jest mały, ale udaje nam się wszystkim tutaj zmieścić. Jest taki sam jak wszystkie, tylko że jest jedna różnica. Mianowicie, są trzy pary drzwi. Sięgam do klamki pierwszej z drzwi. Otwierają się bez problemu. Moim oczom ukazuje się...no właśnie nic. Ściana. Więc drzwi są tylko atrapą. Dylan otwiera kolejne i widzi to samo co ja. Natomiast Vanessa otwiera ostatnie drzwi a za nimi jest szeroki korytarz. Ruszamy nim. Jest tak szeroki, że wszyscy możemy iść obok siebie. Jest dosyć słabe oświetlenie więc nie widzę tak dokładnie. Nikt się nie odzywa, słychać tylko dźwięk naszych ciężkich butów, które uderzają o podłogę w równym rytmie.
Kątem oka zauważam że Kath na mnie zerka.
Udaję, że tego nie zauważyłem i spoglądam na zegarek. Zostały 22 godziny. Spoglądam w prawo i widzę...mojego brata? Jest w ciemnym pomieszczeniu bez drzwi. Pokój oświetla tylko lampka na stoliku. Siedzi przy stole i pisze coś na kartce. Zaczynam biec w jego stronę. Już miałem przejść przez próg, ale uderzam całym ciałem w szybę. Josh nie reaguje, jakby w ogóle tego nie usłyszał. Zaczynam uderzać pięściami w szybę.
-Josh..!
Nie reaguje. Nadal siedzi pochylony, zapisując coś na kartce.
-Josh!  Słyszysz mnie..?!-kopię w szkło. Ale nie daje do żadnego efektu. Szyba nadal jest nienaruszona. Ktoś do mnie podchodzi i kładzie mi rękę na ramieniu. Odwracam się i widzę Dylana.
-On cię nie usłyszy.-mówi spokojnie.
Przenoszę wzrok na brata. Nie odpowiadam.
-Zachowuje się jak zahipnotyzowany..
-Być może jest.
W tym momencie Josh przerywa pisanie. Siedzi w bezruchu, lekko unosząc rękę nad kartką. Obserwuję go. Reszta do nas podchodzi i też wpatruje się w mojego brata. Nagle Josh odkłada długopis i gasi lampkę. W pokoju jest ciemno, więc już go nie widzę. Odsuwam się od szyby, jakbym się bał, że Josh nagle zbije szybę i nas pomorduje. Mimo to, nadal wpatruję się w ciemność.
-Chodź..-mówi niepewnie Kath i lekko łapie mnie za nadgarstek.
Podnoszę wzrok i spoglądam na nią. Lekko kiwam głową. Nieśmiało się uśmiecha. Jest piękna. Odwracam się i odchodzę od szyby. Omijam resztę i ruszam korytarzem.
-David..słyszę głos Katherine. Zatrzymuję i odwracam się.
W pomieszczeniu w który jest -albo był- Josh widać ogień. Szybkim krokiem podchodzę do szyby. Zauważam że płonie kartka. Ta, na której coś pisał. Być może, to było bardzo istotne
a teraz przepadło... Ale co, jeśli Josh nadal tam jest?
Kładę dłoń na szybie i zamykam oczy. Czuję na sobie wzrok reszty. Czuję jak szkło zaczyna topić się pod moim dotykiem. Zdziwiony, otwieram oczy. Faktycznie szkło się topi. Zabieram rękę i przechodzę przez dziurę którą jakimś cudem wypaliłem. Kaszlę, czując dym w płucach. Sięgam po kartkę i zaczynam gasić te fragmenty które płoną. Na kartce zachowało się tyko jedno słowo.

2 komentarze:

  1. Ej !!! :-; Chce wiedziec co jest napisane na kartce kurde no xdd Szybko masz pisac kolejny rozdzial :/ :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział fajny, ale pisz.. mniej sztywno. Czasami zdania są ułożone swobodnie, a potem nagle takie sztywne zdanie.. to psuje cały rozdział ;)
    Dobrze, że nie lecisz szybko z akcją.
    To chyba wszystko,
    Ayuś ♥

    OdpowiedzUsuń